Labuan Bajo dzień jak co dzień, turyści kręcą się bez celu główną uliczką ze sklepikami, skutery hałasują, czas płynie wolno i leniwie. Młoda dziewczyna w cieniu parasola przed małym biurem podróży oferuje wycieczki na Komodo, pięćdziesiąt metrów dalej kolejne mini biuro, chłopaki zachęcają do odwiedzenia Rinca island siedząc przy włączonym wentylatorze. Na ulicy za zakrętem billboard “Komodo lub Rinca” terminy jutro, pojutrze, kiedy kto woli. O 17 islands ni widu ni słychu, tu nikt nie pamięta o tym parku krajobrazowym, może to za daleko od tego centrum turystycznego Flores.

Droga dłuży się i ciągnie wśród gór już 6 godzin, było kilka spotów niby turystycznych ale bez turystów. Nawierzchnia zdaje się coraz gorsza. Na krzyżówce w prawo, dalej na czuja bo nawigacja gubi sygnał. Duża dziura na środku wypełniona woda z wczorajszego deszczu, stary popękany asfalt na przemian z ubitym brązowawym piachem. “Dotarłeś do celu”, mała wioska, lokalne chałupy i restauracja z drzwiami jak do saloonu z westernu. Lokalni jeżdżąc bez pośpiechu wzniecają spore ilości kurzu, wygląda to klimatycznie w niskim popołudniowym słońcu. 

Do portu chyba prosto, droga z dziurawej zrobiła się bardzo dziurawa. Na końcu widać betonowe molo i nieduże lokalne łodzie. Pod wiatą siedzi trzech i patrzą się paląc zachłannie fajki, miny zdradzają zaciekawienie przybyszami. Na budce z trudem ale da się wyczytać” 17 islands national park”. Napis wyblakł od słońca a reszta odprysnęła ze starości, chłopaki milczą jak zaklęci czekają na rozwój sytuacji. 

Idzie pewnym krokiem, kurz unosi sie rytmicznie spod starych zielonych japonek. Zbawca i wybawiciel przyszedł z drewnianego budynku tuż przy morzu, czarny jak smoła, a może to tylko cień kapelusza. Papieros w zębach, nadawałby sie na rewolwerowca, grymas twarzy pasuje. Trochę po angielsku, reszta po indonezyjsku, temat z grubsza dogadany, jutro podrzuci nas na wyspy.

Poranek rześki był tylko przez chwile i teraz jest standardowa patelnia. Port nie przypomina siebie z wczoraj, odpływ zabrał wodę i zostawił lodzie na gliniasto brązowym oślizgłym dnie, jedynie kapitan wygląda tak samo stojąc w przetartych spodenkach na molo. Przytomnie przeparkował łajbę dalej wiedząc co się świeci. Spora, drewniana z dużym silnikiem diesla pod pokładem, inna niż łodzie jakie widzi się tu zwykle. Płaski pokład na równi z burtami, kierownica jak od traktora tuż na nim i brak stabilizujących pływaków po bokach łodzi. Miejsce sternika też oryginalne – z boku przy burcie, siedząc po turecku wygląda to trochę komicznie. Po drugiej stronie pomocnik z burzliwą czupryną, cichy i zamyślony po tym jak nawąchał się spalin odpalając starego diesla. Czarna chmura ciągnie się jeszcze spod pokładu, hałas i mocne drgania sprawiają pozory dużej mocy. 


17 islands national park mieści sie niedaleko portu w Riung. Aby się tu dostać trzeba pokonać około 250km z Labuan Bajo które jest głównym punktem turystycznym Flores z lotniskiem i dużym portem. Jest też bazą wypadową na Komodo i Rinca island które przyciągają wielu turystów wielkimi waranami niespotykanymi nigdzie indziej. Wycieczki na Rinca i Komodo dominują, nikt nie wspomina o 17 islands national park. Do małej wioski Riung przy parku w nieco zapomnianej centralnej części Flores trzeba wybrać sie na własną rękę. Na miejscu – w odróżnieniu od Labuan i Komodo – cisza i spokój, sama natura bez turystów. Wysp w rzeczywistości jest więcej niż nazwa parku, podobno 24 ale kilka z nich to skaliste małe punkty. Pierwsze wyspy są już obok Riung a najdalsze kilka kilometrów dalej. 

Jedna z pierwszych to Pulau Ontoloe zwane fox island, jest bardzo duża a kształtem przypomina nietoperza. Leży tuż przy Flores, porośnięta drzewami wyglądającymi na suche. Płaskie wzniesienia a właściwie pagórki i miliony dużych nietoperzy wiszących na gałęziach. Fruit Bat mają mordki jak małe liski i całkiem spory rozstaw skrzydeł podchodzący pod 90cm, wieczorami wzbijają się i lecą na nocne żerowanie na wybrzeżu Flores. Można je podziwiać z łodzi bo wejście na teren tego rezerwatu przyrody nie jest dozwolone

Nusa Tembang island ma około 150m długości i nieco mniej szerokości. Biała plaża w kształcie wystającego szpica, dalej na płaskiej części spot częściowo zadrzewiony, nadający się pod namioty, osłonięty od wschodu przez niskie trawiaste wzgórza. 

Kolejna to Nusa Tembaga jest podobna do Tembang nie tylko z nazwy ale i z wyglądu. Dalej Nusa Wire która dla odmiany częściowo porośnięta jest namorzynowym lasem.

Nusa Rutong ma urocza długą białą plażę, co nie stanowi jakiegoś wyjątku bo wszystkie wyspy z tego parku mają plaże w typowym dla tropików białym kolorze. Wyróżnia ją stromy skalisty klif z punktem widokowym. Nie jest łatwo dostępny bo ścieżka prowadzi przez krzewiasta tereny i momentami jest dość stroma. Czuć miętowy zapach z pobliskich łąk. Na górze mała wiata z której rozciąga sie widok na wszystkie strony. Woda z tego punktu wygląda zachwycająco przybierając seledynowy kolor z ciemnymi punktami w miejscach występowania raf koralowych. 

Między wyspami jest wiele spotów świetnie nadających się na snurkowanie lub nurkowanie.  Płytka woda i obszar objęty ochrona sprzyja rozwojowi bogatej rafy koralowej. Można spotkać całe ławice kolorowych ryb, wiele różnorodnych form roślin i rzadkie gatunki jak mureny. 


Dotarcie do parku 17 islands wymaga czasu i determinacji, to miejsce dla osób podróżujących bez pośpiechu i ceniących sobie spokój. Miejscowość Riung jest malutka ale jest tu kilka drobnych pensjonatów i jedna restauracja z drzwiami przypominającymi saloon z westernu. To prawdziwe Flores zupełnie inne niż okolice zatłoczonego gwarnego Labuan Bajo.

By K&P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *