Zebrało się ich sporo, młodych i starszych, stoją chaotycznie na drodze, dobrze wyglądają w ciemnych odświętnych ubraniach. Z boku młody chłopak z ciemną opaską na głowie gapi się w telefon, podobnie jak jego kumple krok dalej. W cieniu przy płocie siedzą starsze kobiety rozmawiają, wyglądają na znudzone. Słońce w zenicie grzeje jak oszalałe, mężczyźni pod drzewem palą papierosy, nie wyglądają na zmartwionych. Z pick-up’a bez pośpiechu schodzą muzycy, mają mosiężne instrumenty. Te większe są na drewnianym stojaku i mają niskie, donośne brzmienie. Są też bębny, przewieszone przez ramię, ładnie ozdobione.

Kilka dźwięków i tłum ustawia się do wymarszu. Z pobliskiego domu wychodzi dwóch starszych panów w białych szatach. Długie siwe włosy i brody, biały nietypowy jak na tą okazję strój – to duchowni. Za nimi czterech mężczyzn niesie na barkach drewniany katafalk, ozdobne łoże i ciało zawinięte w białe sukno. Przy głowie ozdobny złoty element widoczny z daleka i ozdobne parasole. Tuż za nimi idzie rodzina, dalej stopniowo dołącza tłum. Niosący ciało potrząsają nietypowo katafalkiem, idą w przód by za chwilę cofnąć się o kilka kroków, co jakiś czas obracają dookoła ciało jakby zamierzali wracać. Zgodnie z wierzeniami i tradycją tylko tak można zgubić złe duchy.

Na dużym placu, pod wysokimi drzewami na usypanych kopcach znajdują się betonowe podesty. Duchowny unosząc ręce w górę wskazuje kierunek w którym zmarły zostanie wysłany. Jak antyczny, kamienny, mroczny teleport z transmisją tylko w jedną stronę. Duże drzewa – figowce z wiszącymi lianami i zrośniętymi pniami z wielu mniejszych – tworzą mroczny klimat, są ozdobione płótnem przewiązanym wokół. Lokalni traktują je z szacunkiem, obok stawiają kamienne pomniki, są jak świątynie.

Balijska kremacja Naben to ceremonia w trakcie której następuje uwolnienie ducha od swojego ziemskiego ciała. Balijska odmiana hinduizmu wskazuje, że ciało musi zniknąć z ziemi aby dusza została uwolniona i mogła ruszyć w dalszą podróż i nowe wcielenie. Alternatywą reinkarnacji jest po prostu zakończenie cyklu, na to trzeba zasłużyć dobrą karmą, to odpowiednik zbawienia. Balijczycy uważają Naben jako pozytywne wydarzenie, dla dobra zmarłego kremacja powinna odbyć się jak najszybciej po śmierci. Nie zawsze jest to możliwe, kalendarz balijski wskazuje okresy kiedy można kremować i wskazuje kiedy konieczny jest pochówek. W takim przypadku zmarłego grzebie się na rok lub dwa do tymczasowego grobu. Przeddzień Naben odbywa się ceremonia ekshumacji szczątków przez najbliższą rodzinę. Zwykle nocą, w rytmie gamelan i świetle księżyca wyciągają szczątki z grobu.

Tylko najbliżsi i duchowni podchodzą do ciała, duchowny odprawia rytuał – pokrapia świętą wodą z glinianych typowych dla tej ceremonii naczyń, potem je tłucze rzucając o ziemię. Rodzina zgodnie z tradycją umieszcza przy ciele dary – buty i ubranie. Dusza odradza się w nowym wcieleniu ludzkim, zwierzęcym, roślinnym w zależności od karmy. W kolejnym podejściu zbiorą plony poprzedniego życia, nie ma potępionych na zawsze, jest lepsze lub gorsze życie, kolejna ziemska próba, szansa jedna z wielu. Prosty proces trwa aż do osiągnięcia celu – Moksy – tłumaczą że to bycie wszystkim „falą na oceanie, promieniem słońca, podmuchem wiatru”.

Dwie butle zwykle wystarczają, w zapasie jest trzecia. Duże płomienie pochłaniają trumnę i odsłaniają częściowo ciało, muzyka podtrzymuje nastrój i zagłusza szum ognia, buduje klimat. Nie czuć zapachu palonego ciała. Uczestnicy podczas kremacji siedzą po turecku w cieniu drzewa lub pod wiatą, gamelan gra do końca, niektórzy mężczyźni popijają powoli tułak – wino palmowe, kobiety rozmawiają.

Po wypaleniu zbierany jest popiół jaki pozostał z ciała, niedopalone resztki kości. Prochy wsypywane są do łupiny po kokosie. Chwila na wspólny posiłek dla najbliższych, powoli zaczyna się drugi etap w ramach którego prochy są wrzucane uroczyście do oceanu lub rzeki.

By K&P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *